piątek, 17 maja 2013

19, Rozdział dziewiętnasty

Hej, hej kochani :)
Weekend! Nareszcie, po tym zmienionym planie chętnie się wyśpię :D Może pojawi się jeszcze jeden post w ten ów weekendzik, jednakże nie obiecuję. Mam nudną lekturę do przeczytania na środę. Wolałabym skończyć wcześniej i jeszcze we wtorek streszczenia wzrokiem przelecieć. W każdym razie postaram się jeszcze coś rzucić ;)
A teraz zapraszam do czytania :*

Rozdział dziewiętnasty



- Dokąd jedziemy? - spytałam.
- W bezpieczne miejsce - odparł, patrząc na drogę. Jego piękne, czarne oczy nie wyrażały żadnych uczuć, jedynie bił od nich mrożący krew w żyłach chłód.
- Shon, wyjaśnisz mi coś? - poprosiłam, wpatrując się w jego profil.
- Później - odparł, gdy otoczyły nas cztery czarne samochody. Jeden z nich uderzył w bok od mojej strony, natomiast drugie auto zaatakowało od drugiej. Chłopak siarczyście zabluźnił.
- Co się dzieję? - spytałam, próbując zachować całkowity spokój, ale czułam jakiś tam poziom adrenaliny.
- Wrogowie - odparł, zaciskając mocniej ręce na kierownicy. Pozwalał, by tamci nas kierowali w zapewne odludne i parszywe miejsce.
- A może coś więcej? - poprosiłam, spoglądając na przyciemnione szyby otaczających aut.
- Podczas ostatniej misji zostałem zmuszony z moimi ludźmi do wybicia ich. Te samochody należą do tego gangu - wyjaśnił krótko.
- Jak byliśmy w domu, to powiedziałeś, że nie jestem bezpieczna, to miałeś na myśli? - zapytałam. Chłopak moment milczał, ale kiwnął głową, akcentując wyraźne i dobitne : tak.
- Co oni mogą planować? - myślałam na głos.
- Nie chcesz wiedzieć. Lepiej, żebyś nie wiedziała - mruknął. Nastąpiła cisza.
- Musimy coś wymyślić - odparłam, ukazując odrobinę optymizmu.
- Ty? - parsknął chłopak - No nie żartuj - zaśmiał się cicho. Popatrzyłam na niego smutno i odwróciłam głowę w przeciwną stronę.
- Mai, nie obrażaj się. Sama musisz przyznać, że ty nie masz szans - powiedział, kładąc swą dłoń na ramieniu.
- Ale to nie jest powód, by się ze mnie śmiać. Po za tym nie dotykaj mnie - dodałam, strącając jego rękę.
- Cały czas jesteś zła - mruknął, bardziej do siebie, niż do mnie.
- Dziwisz się? - warknęłam - Jak ty byś się czuł?
- Nie miałbym wielkiego problemu z tym. On skończyłby martwy. A ty... - urwał, spoglądając na mnie.
- A ja co? - dopytałam.
- Dowiedziałabyś się, że to było złe - odparł, po czym znów patrzył przed siebie.
- Och, więc przyznajesz, że to było złe? - spytałam.
- To skomplikowane - odpowiedział po ciągnącej się ciszy.
- Zatrzymaj się - mruknęłam po chwili. Miałam dość jego głupich wymówek. Nie chciałam już go słuchać.
Po prostu miałam dość.
- Teraz? Jesteśmy na środku ulicy - odparł.
- Nie interesuje mnie to. Zatrzymaj się, proszę - dodałam, z nadzieję, że w ten oto sposób uda mi się osiągnąć to co chcę.
- Mai, jeśli to zrobię, to samochód z tyłu nas uderzy. Może ci się coś stać - warknął. Nie zwracając uwagi na jego słowa, odpięłam pasy. Wpadłam, bowiem na całkiem dobry pomysł, jak mi się wydawało.
- Siedź - warknął.
- A niby co robię? - odszczekałam się, równie złośliwie. Samochody zatrzymały się na czerwonym świetle. Nim zdążyłam chwycić za klamkę, ręka Shon'a znalazła się na mojej. Spojrzałam na niego. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Czemu mnie nie słuchasz? - zapytał, nie puszczając mnie.
- Nie muszę - odpowiedziałam, próbując się odsunąć. Mimo, że tęskno mi było za nim, nie chciałam, by o tym wiedział. Wolałam, by sądził, że preferuję bycie singielką.
- Naiwne - odparł spokojnie, przyciągając mnie do siebie.
- Czemu ty to wszystko jeszcze utrudniasz ? - spytałam, czując jak głos po raz kolejny mi się łamie.
- Ja? To ty nie chcesz odpuścić? - warknął.
- Ale to nie ja cię zdradziłam, więc nie zwalaj winy na mnie - odparłam, czując jakby sztylet wbijał mi się w serce.
- Kurwa, skoro mnie kochasz, to powinnaś przebaczyć! - krzyknął i gwałtownie ruszył, gdy samochód z tyłu lekko nas puknął.
- A ty byś wybaczył? - spytałam, czując jak krople łez powoli spływają mi po policzkach.
- Nie zrobiłabyś tego - odparł hardo. Miał rację. Ja o tym wiedziałam i on. Zawsze mi się w nim to podobało, ta jego pewność siebie, która sprawiała, że jest się bezpieczną, nieważne co by się działo, on potrafił nad tym zapanować. Robiło to na mnie wrażenie, jak pewnie na każdej dziewczynie, która miała to szczęście z nim być. Ta myśl sprawiła, że w serce wbiło się setki szpileczek.
- Shon, ile ty miałeś dziewczyn? - zapytałam nagle. Szybciej, niż zdążyłam to przemyśleć.
- Kilka - odparł, patrząc na drogę.
- A konkretniej? - dopytałam.
- Nie płacz - zmienił temat i swą chłodną dłonią starł me łzy.
- Chcę, żeby to się skończyło - mruknęłam smutno i wtuliłam się w siedzenie.
Godzinę później znajdowaliśmy się na jakimś zadupiu. Przez tą krótką podróż, nie zamieniłam z Shon'em ani jednego słowa więcej. Ani on, ani ja nie zaczęliśmy rozmowy. Może dlatego, albo raczej najprawdopodobniej dlatego, że nie chcieliśmy sobie psuć nerwów. To przykre. Przebywanie z osobą, którą się kocha, ale która zdradziła. Bolało, ale jednocześnie cieszyło, że może jest szansa. Ale nie w tym wypadku, ja jedynie chciałam zapomnieć...
Niebo zrobiło się już ciemne. Dookoła nas znajdowały się jakieś stare, zapewne puste hangary.
- Poczekaj tu - odezwał się Shon.
- Mam inne wyjście? - spytałam ciekawa odpowiedzi.
- Nie - no jakże inaczej... W końcu to on tu rządzi. Dupek jeden.
- Dobrze - odpowiedziałam. Tak, mimo wszystko nie chciałam się pakować w kłopoty. Oczy Shon'a spotkały się z moimi. Chwilę tak trwaliśmy, gdy chciałam odwrócić wzrok, chłopak przytrzymał podbródek i  namiętnie mnie pocałował.
- Gdyby coś mi się stało, uciekaj - mruknął, po czym wysiadł z samochodu.

6 komentarzy:

  1. ale z niego duperk najpierw ja zdradza a teraz to co za debil czekamy na kolejną ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. z niecierpliwoscia czekam na następną część ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział pisz szybko kolejny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ;* dodaj szybko następna część ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ ten Shon mnie wnerwia :/ Grrr!
    Zdradził ją i nie próbuje tego naprawić, tylko KAŻE jej mu wybaczyć. Boże, jak ten typ mnie irytuje...Niech on zrobi w końcu coś, żeby pokazać że ją kocha. No i niech się okaże, że ta zdrada jednak nie była taka jak nam się wszystkim wydaję...
    Cholera, cholera, cholera! Dodawaj szybko następny rozdział bo mnie nerwy zżerają! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Shon to jednak dupek. Przystojny, wspaniały, czarujący, boski dupek! Nosz kurcze! Miałam być na niego zła, a zamiast tego kibicuje mu. Nie mam pojęcia dlaczego ją zdradził, ale mam nadzieję, że szybko się pogodzą, a on jej wszystko wyjaśni. :)

    OdpowiedzUsuń