sobota, 18 maja 2013

20, Rozdział dwudziesty

Witam :D
Jak się okazało dzisiaj nie zabiorę się za książkę, natomiast bardzo chętnie wzięłam się za pisanie tej części :)
Następny post pojawi się najprawdopodobniej, najszybciej w środę, ale kto wie... W każdym bądź razie nie obiecuję...
Zapraszam do czytania ;)


Rozdział dwudziesty



Patrzyłam jak Shon odchodzi, jak zbliża się do dziesięciu mężczyzn w garniturach. Byli zadbani, dobrze zbudowani, podobnie do niego, nie wyrażali żadnych uczuć, zero przejawów ludzkości. Ich twarze były przerażające puste, twarde. Napastnicy wyjęli broń, natomiast Shon stał spokojnie, jakby nic się nie działo. Ręce trzęsły mi się ze strachu. Tak, bałam się i to cholernie, choć nie powinnam była. Kretyn jeden musiał się w coś wpakować, jakby nie mógł wieść spokojnego, normalnego życia. Ale nie! Bo jemu atrakcji brakowało...
Widziałam jak rozmawiają, Shon jak zwykłe przybrał luźne nastawienie do całej sytuacji, albo udawał... On się śmiał, tak jakby spotkał dawnego kumpla. Nagle jeden z odległego miejsca wymierzył pistolet w Shon'a. Miałam dość, nie chciałam, żeby mu się coś stało. Przesiadłam się na miejsce kierowcy i nacisnęłam gaz. Wszyscy patrzyli teraz na czerwone, poodbijane ferrari, które pędziło w stronę gangstera. Mężczyzna zaczął strzelać w samochód, ale nie zatrzymałam się. Z ogromną prędkością uderzyłam atakującego, a następnie ferrari już koziołkowało. Ktoś musiał strzelić w opony, tak sądzę. Auto zatrzymało się do góry kołami. Nieumiejętnie otworzyłam drzwi. Shon który wcześniej podbiegł do zniszczonego samochodu, pomógł mi się z niego wyczołgać.
- Głupia! Miałaś uciekać - niemalże krzyczał, mocno mnie przytulając.
- Przepraszam - wymamrotałam tylko. Wszystko mnie bolało, byłam cała poobijana. Czułam na twarzy ciepłą, lepką maź. Miałam rozcięty łuk brwiowy, skąd sączyła powoli krew. Reszta ciała nie była w lepszym stanie. Ręce, nogi, a nawet brzuch, były poranione drobinkami szkła. Adrenalina... To dzięki niej nie wyłam teraz z bólu.
- No, no, no... A mówiłem, że ta mała coś wykombinuje - zamruczał czarnowłosy mężczyzna. Blizna przechodząca poziomo przez czoło wyróżniała go z tłumu.
- Ona nie ma z tym nic wspólnego - warknął Shon. Czułam jak jego mięśnie się napinają. Jak jest w stanie gotowości, by zabijać.
- Ale to twoja narzeczona - zagrzmiał wróg, w szerokim uśmiechu pełnym jadu.
- Już nie - odparł.
- A więc, skoro ci na niej nie zależy, to czemu próbujesz zadbać o jej bezpieczeństwo? - spytał z narastającą ciekawością.
- Gówno cię obchodzą moje czyny - warknął - Bo gdyby było inaczej, wiedziałbyś, że wszyscy zginiecie - Shon mnie puścił, ale po momencie złapał mnie za rękę. 
- Nie wydaje mi się - mruknął spokojnie, po czym dwóch mężczyzn strzeliło do nas. Nastąpiła ciemność i przerażająca cisza.



Obudziłam się na lodowatej posadzce. Wokół mnie panowała niemalże egipska ciemność. Pod dłonią wyczułam materac. Usiadłam na nim, chcąc zminimalizować zimno. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, widać było tylko zarysy. Zarys łóżka, drzwi, sylwetki, najprawdopodobniej  ludzkiej i okno.
- Shon - wymamrotałam. Podeszłam do chłopaka. Na wpół leżał, na wpół siedział oparty o ścianę. On jeszcze się nie obudził. Nie wiem, jakim cudem, ale udało mi się go wciągnąć na łóżko. Ściągnęłam z siebie długi, czarny sweter i okryłam nim chłopaka, chcąc zapewnić mu jak najwięcej ciepła. Usiadłam obok łóżka. W samej bokserce i mimo długich dżinsów, było mi chłodno. Choć nawet nie zwracałam na to uwagi. Zaczęłam obmyślać co możemy zrobić, by uciec, by wyjść z tego cało. Żaden plan nie wydawał się być realny. Byłam tylko ja i on. Zamknięci w jakimś pomieszczeniu. Nie widziałam szans na ucieczkę, bez pomocy, bądź też potrzebnego akcesorium jak na przykład broń, łom, cokolwiek, co by nam dawało możliwość wybrnięcia z tej nieciekawej sytuacji. 
- Marzniesz - odezwał się nagle, aż podskoczyłam. Chłopak nałożył mi sweter na ramiona i  wciągnął na łóżko, a potem objął ramieniem. Automatycznie wtuliłam się w chłopaka, a moje oczy stały się mokre.  Bałam się. Nie tyle tego, że ja umrę, że to mnie coś się stanie, tyle tego, że to on nie jest bezpieczny.
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał nagle, ścierając łzy z policzków. Milczałam. Nie chciałam mu mówić, ani tłumaczyć tego czynu. 
- Odpowiedz - jego chłodny ton był straszny. Sprawiało wrażenie, że nie zależy mu na niczym. Nie zależy mu na nikim, nawet na mnie.
- Bo cię kocham - szepnęłam. Chłopak głośno wypuścił powietrze z płuc. Między nami zapanowała długa cisza. Sprawiała ona wrażenie, że trwa wieki.
- To czemu nie puścisz tego w niepamięć?
- Bo nie chcę cierpieć - powiedziałam smutno. Minuty bez jego głosu ciągnęły się, przerażając coraz bardziej.
- Miałaś uciekać - mruknął bardziej do siebie, niż do mnie.
- Ale nie mogłam tego zrobić! - krzyknęłam pełna złości na chłopaka. Nie dlatego, że tu byłam, tylko dlatego, że musiałam tak postąpić. Nawet nie rozważałam opcji ucieczki.
- Głupia, sentymentalna i bezbronna - warknął.
- Skoro tak sądzisz, to czemu chciałeś się ze mną ożenić? - spytałam, pozwalając łzom spływać z oczu.
- Bo kurwa mi zależy! - wykrzyknął.
- W takim razie czemu to zrobiłeś? - zapytałam głosem przesączonym bólem, zawiścią i złością. Poczułam jak dusza rozwala się na tysiące małych kawałeczków. Cholernie bałam się tej odpowiedzi, ale zawsze sądziłam, że to prawda jest najważniejsza. Lepsza niż kłamstwo, niż niewiadoma, nawet w takich sytuacjach jak ta, gdzie ból rozpierdziela człowieka od środka. Ból, jakiego nigdy wcześniej w życiu nie doznałam, który był koszmarnym przeżyciem.
- Musiałem - odparł.
- Wytłumacz - poprosiłam, patrząc mu w oczy. Shon natomiast wpatrywał się w ścianę naprzeciw nas.
- Miałem dwa zadania. O jednym już wiesz. Natomiast drugie polegało na dotarciu do pewnej osoby. Kobieta ta zagadnęła mnie, więc musiałem ją tylko przelecieć, by dostać to co chcę - powiedział.
- Ale mogłeś to osiągnąć w inny sposób - wyjęczałam przez łzy.
- Ten był najszybszy. Nie mogłem pozwolić na to, że...
- Na co? - dopytała, ale chłopak milczał - Shon...
- Żebyś była dłużej w niebezpieczeństwie - niemalże krzyknął.
- Nie rozumiem - powiedziałam spokojnie, zgodnie z prawdą.
- W moim świecie, gdy teraz każdy wie, że jesteśmy... Że byliśmy razem, chciał cię dopaść, bo wiedzieli, że zrobiłbym... Że zrobię wszystko, byś była szczęśliwa - mruknął.
- A jeśli... -  zamilknęłam, słysząc kroki, gdy ucichł odezwałam się ponownie - A jeśli dałabym ci drugą szansę, obiecałbyś, że nic takiego, nawet flirt nie będzie miało miejsca? - spytałam z nadzieją w sercu.
- Nie będę obiecał ci czegoś, czego nie mogę dotrzymać - odparł szczerze, a całą nadzieja zgasła. Westchnęłam. Chciałam dać mu druga szansę, ale chciałam też, by był tylko mój. Byłam zazdrosna, to fakt. Każda dziewczyna by była, za takiego faceta przecież można zabijać.
- Mogę ci obiecać, że więcej nie pocałuję żadnej kobiety, że z żadną inną nie pójdę do łóżka, ale... Flirt, czasem pomaga mi osiągnąć, to co muszę - zrehabilitował się szybko i moją dłoń schował w swoją. Milczałam. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Kochałam go, tak cholernie mocno go kochałam. A jednocześnie była cały czas ta blokada, która nie pozwala mi, dać mu drugiej szansy. Czy dałabym radę, ze świadomością, że flirtuje z innymi?
- Zgoda - odpowiedziałam - Ale zaczniemy od początku - dodałam.
- Rozumiem - mruknął, po krótkim, ale mocnym pocałunku. Położyliśmy się na łóżku, wtuleni w siebie, po uznaniu, że poczekamy na bieg wydarzeń.
Kilka godzin później wstało słońce, a pokój wypełniło światło. Usłyszeliśmy kroki, a potem drzwi się otworzyły. Stanął w nich czarnowłosy z blizną. Mężczyzna wszedł do pokoju i zamknął drzwi. Gwałtownie usiedliśmy na łóżku.
- A teraz powiesz mi, gdzie to jest - zażądał.
- Drake - westchnął Shon - Niczego się nie dowiesz.
 - Czyżby? - warknął mężczyzna i mocno mnie do siebie przyciągnął, po czym wyjął pistolet, mierząc lufą w moje serce. Chłopak spokojnie wstał i podszedł do Drake'a, na co ten mocniej przyłożył broń do klatki piersiowej. Jęknęłam. 
- Zamknij oczy, Mai - mruknął. Gdy zrobiłam, co mi kazał, poczułam mocnej szarpnięcie i upadłam. Shon walczył z wrogiem. Odebrał mu broń, którą rzucił mnie. Podniosłam ją, celując w mężczyznę. Jednakże Shon był szybszy, złamał mu rękę i przydusił, po czym wróg stracił przytomność.
- Wynagrodzę ci to wakacjami - powiedział, po czym pocałował mnie. Następnie wychylił głowę przez drzwi, które momentalnie później zamknął.
- Tam nie mamy szans - mruknął zrezygnowany i podszedł do okna. Majstrował chwilę przy nim - Ale tu tak - powiedział, po czym delikatnie mnie przyciągnął. 
- Skaczemy? - zapytałam przerażona jego pomysłem. 
- Tak - powiedział spokojnie z uśmiechem na twarzy.
- Ale to nie koniec, prawda? - spytałam, na co chłopak kiwnął głową.

15 komentarzy:

  1. no wreszcie Shon sie opamiętał z nicierpliwoscia czekamy na kolejny rozdział ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu... robi się coraz ciekawiej ;p Czy pomysł na opowiadanie wymyśliłaś czy wzięłaś z prawdziwego życia? ^^ Ania ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. szybko pisz kolejną częsć czekamy ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to jak piszesz ;D
    wiedziałam, że Mai nie zostawi go na pastwę tych ludzi!
    Rozdział wspaniały i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no! widzę, że miałaś wenę do pisania ^^ świetny rozdział, kiedy kolejny? ;D

    http://japonskigeodeta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, ale szajs.

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże! To jest super! Super, super i jeszcze raz super!
    Chciałabym, żeby Shon bardziej się otwierał!
    Będę śledzić tego bloga!
    Dodawaj szybko kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Shon jest extra <33
    Czekam na next
    meela-meeli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super. O Boże jak ja mogłam zacząć od dwudziestego rozdziału? OP kurczę muszę przeczytać wszystko od nowa bo nie wytrzymam. Kiedy następny rozdział, ale masz wenę. A ten tówj talent KSIĄŻKI PISZZZ
    Pisze szczerze a nie jak niektórzy by ty im fajny dała
    saga-pelniaksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju! Jaki ty masz talent! Twoje "pismo" jest takie przejrzyste, od razu wiadomo o co chodzi itp.

    http://kawiarenka-balladyny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. http://vicky-glamour.blogspot.com/ < - - - To adres mojego bloga ;) Obserwuję bo twój ma :
    - Świetne posty
    - Niesamowity wygląd
    - Wspaniałą prowadzącą ;)
    Zapraszam do mnie i liczę na rewanż

    OdpowiedzUsuń
  12. Suuper....<3


    Zapraszam do mnie na nową notkę, liczę na komentarz
    crazy-life-by-angelika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie tu masz :)
    Zapraszam do mnie:
    Esme-Carlisle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie! Ale to słodkie. Według mnie. Ojejku. Uwielbiam takie opowiadania. Dość dużo się w tym rozdziale dzieje, więc nie zanudził mnie, a nawet wciągnął. No cóż powiedzieć.PISZ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ! ♥
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam twoje opowiadanie oraz pewną postać, a otóż - Mai :)

    OdpowiedzUsuń