piątek, 5 lipca 2013

23. Rozdział dwudziesty-trzeci

Na początek : Przepraszam. Że tak długo nie pisałam. Najpierw problemy w relacjami, potem szkoła, a potem padła mi klawiatura. Normalnie pisać się nie dało. Masakra - reasumując.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba ;) Mam nadzieję, że jest również wystarczająco długi i ciekawy. Hm, no co by tu jeszcze, chyba byłoby tego na tyle. W każdym bądź razie zapraszam was do czytania. Pozdrawiam :**



Rozdział dwudziesty-trzeci


Obudziłam się przykryta puchową kołdrą. Shon siedział obok, wpatrując się w horyzont za oknem. 
- Dzień dobry - szepnęłam chłopakowi do ucha. Spojrzał na mnie i złożył delikatny pocałunek na ustach.
- Śpij, jest jeszcze wcześnie - odparł. Wyciągnęła rękę po telefon, który leżał na szafce. Dochodziła druga.
- Czemu nie śpisz? - spytałam siadając.
- Nie mogę - odparł krótko. Głośno westchnęłam.
- Chodź - poprosiłam, ciągnąc chłopaka do siebie, tak, by się położył obok mnie. Z lekkim z początku oporem, znalazł się u mego boku. Wtuliłam się w mężczyznę mojego życia.
- Kocham cię - szepnęłam, dając mu buziaka w policzek. Shon objął mnie ramieniem, mocniej do siebie przytulając.
- Śpij - mruknął z zamkniętymi już oczami. Drugą ręką gładził delikatnie moje włosy. Zamknęłam oczy. Pod ciężkimi powiekami zebrały się łzy.


Krople deszczu mocno uderzały w szybę. Było ciemno, mimo południowej godziny. To chmury zasłoniły słońce, skutecznie blokując promienie przed dostaniem się do naszego świata. Shon'a nie było w pokoju, pewno dalej kręcił się gdzieś po mieszkaniu. Usłyszałam hałas. Nie zwróciłam na niego większej uwagi, sądząc, że komuś wypadło jakieś naczynie z ręki. Zamknęłam oczy i przeciągnęłam się. Moje drzwi cicho zaskrzypiały. Uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy, ale mina mi zrzędła, gdy zobaczyłam, kto przyszedł mnie odwiedzić. Młody mężczyzna, który wtedy celował do Shon'a. Stał cały w krwi z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Ty... Ty nie możesz żyć. Zabiłam cię! - wykrzyczałam przerażona. Mężczyzna zaśmiał się i wycelował broń w moją stronę. Usłyszałam huk.


- Mai, Mai - poczułam lekkie szarpanie ramieniem. Otworzyłam powolnie oczy - Miałaś zły sen - odparł.
- Troszkę - potwierdziłam, bardziej okrywając się kołdrą.
-Troszkę? Płakałaś, mamrotałaś coś niezrozumiałego przez sen, a do tego przywaliłaś mi w szczękę - mruknął, lekko obruszonym tonem.
- Oj, przepraszam kochanie - powiedziałam dając mu buziaka w policzek - Lepiej? - spytałam z uśmiechem. Chłopak podniósł wzrok do góry i westchnął.
- Co ci się śniło? - spytał.
- Jakieś głupoty - powiedziałam.
- Jakie? - dopytał.
- Mniejsza o to. Chcę się wyspać - bardziej poprosiłam, niż oświadczyłam.
- Mai! Chcę wiedzieć - warknął. Westchnęłam, po czym opowiedziałam chłopakowi sen.
- Zadowolony? - spytałam. Shon zmierzył mnie karcącym wzrokiem.
- Nie chcę tu dłużej mieszkać - oznajmił nagle.
- Co? Dlaczego? - spytałam, zrywając się do siadu.
- Po prostu nie chcę. Rano mnie tu już nie będzie - wypowiedział w pusty sposób.
- A-ale Shon...
- Nie ma ale. Śpij - dodał, całując mnie w czoło. Chwyciłam chłopaka za rękę. nie mogłam zasnąć, nie potrafiłam. Bałam się, że gdy obudzę się, jego już przy mnie nie będzie.

Zasnęłam! Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale zasnęłam! Co ze mnie za kretynka! Jaki on jest głupi! Nie było go! Egrh!
Zerwałam się z łóżka i przeszukałam całe mieszkanie, ale on musiał je opuścić.
- Gdzie jest Shon? - spytałam zakochańców, którzy właśnie spożywali śniadanie.
- Myśleliśmy, że jest u ciebie - odparła Landryna.
- Dupek - mruknęłam do siebie. Wróciłam do pokoju i zadzwoniłam do chłopaka. Kretyn będzie miał kilka nieodebranych połączeń i jedną wiadomość z pytaniem : 'o co chodzi?'
W oczach pojawiło się przerażenie. Bałam się o niego, w końcu nie wiem na co mógł wpaść.
Po nagraniu się mu na pocztę głosową, postanowiłam coś zrobić. Włączyłam głośno radio i zaczęłam sprzątać. Telefon oczywiście był w mojej kieszeni, na wypadek gdyby Shon zdzwonił. Zdążyłam wysprzątać cały swój pokój, a usłyszałam dobrze mi znana solówkę na gitarze.
- Słucham? - odebrałam telefon.
- Cześć. Dzwoniłaś - odparł, nijakim tonem.
- Tak. Gdzie ty jesteś? - zapytałam, na początek.
- W Europie - odpowiedział.
- Słucham?! Co ty tam robisz? - spytałam dość przestraszonym głosem.
- Mam misję - przyznał niechętnie.
- Shon...Uważaj na siebie. Wrócisz, prawda?
- Tak. Nie martw się.
- Jeszcze jedno...
- Co?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś o tym?
- Ponieważ, wiem, że wyszła by z tego jakaś kłótnia. A jakoś nie miałem ochoty na wymianę argumentów - powiedział. Czułam, jak przybiera tą swoją ostrą postawę.
- Ach... A więc to tak. Gdyby coś, pisz. Kocham cię - pożegnałam się z chłopakiem.
- Ciebie też - odparł i odłożył słuchawkę.
Byłam zła. Wściekła. Powinien mi mówić o takich rzeczach, a nie wprowadzać jakieś zamęty. Co on do cholery chce osiągnąć?
- Jasmin! - zawołałam przyjaciółkę z pokoju. Blondynka po chwili stała w drzwiach.
- Co? - spytała ciekawskim tonem.
- Idziemy na zakupy? - zaproponowałam.
- Tak - odparła entuzjastycznie.
- Za jakieś dziesięć minut będę gotowa - powiedziałam i zaczęłam przeglądać swoją szafę. Przebrałam się w czerwony t-shirt i czarne krótkie spodenki. Poprawiłam włosy i nałożyłam na usta błyszczyk. Chwilę pokrzątałam się po pokoju i zabrałam ze sobą czarną małą torebkę, do której wrzuciłam portfel, telefon z słuchawkami i klucze. Gdy założyłam czarne adidasy byłam gotowa.
- Idziemy? - spytałam Landrynę.
- Tak - odpowiedziała. Dziewczyna była ubrana w różowy top, miniówkę i szpilki.
- Lalusia - zaśmiałam się i wyszłyśmy z mieszkania.
Droga do centrum zajęła nam pół godziny samochodem.
- A co z Shon'em? - spytała, gdy wyszłyśmy z kolejnego sklepu.
- Jest w Europie. Na misji - dodałam. Dziewczyna nie dopytywała, widząc niezadowolenie z mojej strony.
- Patrz! Jaka urocza sukienka! - wskazała palcem na kremową kieckę z koronką.
- Ładna - zgodziłam się, kierując jej rękę ku ziemi.
- Będzie moja - powiedziała, po czym zaśmiała się złowieszczo.

5 komentarzy:

  1. Super bardzo sie ciesze że wreszcie coś dodałaś i mam nadzieje ze będziesz częściej dodawać ;* plis

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, jaki z Shon'a jest dupek! Mógłby uprzedzić Mai o misji. I nawet się nie pożegnał! Coś czuję, że znowu wpadnie w kłopoty i znowu Mai (może z Felix'em?) przybędzie mu na ratunek ^^. Tylko niech się dziewczyna nie przemęcza. Ogółem rozdział zajebisty, blog zajebisty, ty zajebista..
    Pozdrawiam i weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. super znicierpliwościa czekam na kolejna część ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wchodziłam parę razy na bloga i trochę zawiedziona byłam. Ale super!
    Mam prośbę, możesz w myślach Mai żeby coś powspominała o tej ''zdradzie'; bo czytając poprzedni rozdział-trochę nie wiem o co chodzi.
    Mam nadzieję, że dodasz szybko kolejny rozdział i rozumiem wszelakie problemy. :)
    Całuski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mniam ! ;3 <--- tak to dość dziwne, ale takie jest ^^ Shon jest mniam
    *,*

    OdpowiedzUsuń