poniedziałek, 25 marca 2013

9. Historyjka gangsterskiej miłości

Tak jak obiecałam, nowy post na początku tygodnia :D Kolejny może pojawi się w środę, albo pewniej w czwartek, czy też piątek. Zależnie jak uda mi się zagospodarować czasem...
Zapraszam do 'lekturki' miłegop czytania ;)

Rozdział dziewiąty
Historyjka gangsterskiej miłości

Położyłam się zaciągając za sobą Shon'a i wtuliłam się w niego. Chłopak delikatnie gładził moje włosy, a ja usypiałam. Dzięki niemu czułam się potrzebna, że komuś może jednak na mnie zależy. Miałam wrażenie, że tylko jemu mogę ufać. Tylko jemu potrafię...
Shon zaczął nucić nieznaną mi melodię, była piękna. Zamknęłam na dłużej oczy i już prawię usnęłam, gdy usłyszałam jego aksamitny głos.
- Mai?
- Hm? - mruknęłam, otwierając oczy.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał nagle - Wiesz, tak formalnie, bez ukrywania się - dodał. Zaśmiałam się cichutko.
- Oczywiście, że tak - powiedziałam i złapałam go nieśmiało za rękę.
- To dobrze. W takim razie masz zakaz dotykania noży - mruknął pod nosem.
- Przepraszam - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy - Ja... Po prostu się bałam, że ty... Że ciebie już nie zobaczę - wymamrotałam.
- Głupolu, zawsze dotrzymuje słowa - odparł spokojnie. Odkąd go poznałam zastanawiało mnie jak on to robił, że nie zdradzał żadnych swych uczuć. Imponowało mi to w jakiś sposób. Był ideałem.
- Pokochałam gangstera... Kto by pomyślał - uśmiechnęłam się.
- A to źle? - spytał niespodziewanie.
- To fastastycznie - powiedziałam, delikatnie go całując. Chłopak przejął inicjatywę i swymi pocałunkami zszedł mi na szyję. To niesamowite jaką on miał wprawę.
- Co tu się dzieję!? - męski głos rozległ się w sali. Shon usiadł za mną i objął. Spojrzałam na drzwi, stał w nich Felix.
- Miałeś się nie wpieprzać. Zawarliśmy układ - warknął Shon.
- No, ale to moja siostra! W szpitalu... Wy...Co wy w ogóle myśleliście, że możecie się tak bzykać?!
- Bracie - powiedziałam delikatnie - Uspokój się, proszę.
- Dotrzymam słowa. Mój informator przekazał mi już co nie co - po chwili odezwał się Shon.
- A może mi przekażesz? - zapytał Felix, bo dłuższym milczeniu.
- Nie. Sam się tym zajmę- mruknął blondyn. Brat westchnął i usiadł na krześle obok.
- Kiedy mnie wypuszczą? - spytałam, by przerwać ciągnącą się cisze.
- Za kilka dni - warknął brunet. Wyswobodziłam się z ramion Shon"a i przytuliłam do brata.
- Nadal jestem zły, za to wszystko - mruknął.
- A ja nadal cię kocham, braciszku - ucałowałam go w policzek i wróciłam do chłopaka.
- Mai jest moją dziewczyną - Shon ponownie mnie objął. Felix zmierzył nas wzrokiem.
- To nie na moje nerwy - mruknął - Mai, uważaj na siebie - powiedział i wyszedł z sali. Jejku, to brzmiało, jakby już nie chciał w ogóle mieć ze mną czegoś wspólnego.
- Wróci - powiedział nagle blondyn, przerywając moje rozmyślania.
- Shon... O co chodzi z tym układem? - spytałam, gdy ciekawość nie dawała mi spokoju. Blondyn westchnął.
- Nie chcesz o tym słuchać. Stare dzieje - odparł, całując mnie w szyję.
- Chcę... Proszę - zrobiłam słodkie oczy, którym rodzina nie mogła nigdy odmówić.
- Nie działa, skarbie - zaśmiał się Shon.
- No proooszę - jęknęłam. Chłopak chwilę milczał.
- Żebyś potem nie miała do mnie pretensji - mruknął.
- Zgoda - odpowiedziałam z zapałem i uśmiechnęłam się.
- Kilka lat temu twój brat miał dziewczynę, Vicki. Kwitł między nimi wielki romans, bardzo się kochali, bla bla bla i cała ta przesłodka otoczka, aż chce się rzygać tęczą. W każdym razie, jako gangster, Felix miał wielu wrogów. Akurat tak się złożyło, że była to silna mafia i musieliśmy połączyć siły, żeby ich pokonać. Nie było tak łatwo, bo każda z elit, była temu przeciwna, ale uznaliśmy, że ten jeden raz. Gregor Vernano był przywódcą, porwał rodziny, kobiety, przyjaciół, wszystkich, którzy cokolwiek dla nas znaczyli. Nawet zabrali psa jednego z początkujących łepków. Chcięli byśmy cierpieli. Najczulszym punktem Felix'a była wówczas Victoria. Piękna, młoda, zdolna i inteligentna, zakochana w twoim bracie na tyle mocno, że oddałaby za niego życie. Gdy razem z nim dotarliśmy do Gregorego... On ją trzymał, była cała poobijana, we krwi. Skurwiel ją katował, bo nie chciała wydać Felix'a. Nie mogliśmy nic zbytnio zrobić. Vernano podciął jej gardło i pilnował jej, puki sie nie wykrwawiła. My, no cóż... Żeby ją uratować musięliśmy być przy życiu i w między czasie walczyliśmy z jego chołotą. Twój brat bardzo to przeżył, wtedy zaczął ćpać i pić. Właśnie z tego powodu... - skończył, a ja milczałam jak zaklęta, wtulając się w jego tors.
- To... To bardzo smutne - wymamrotałam kilka minut później. Jednak Felix wiedział jak się czuję, teraz już rozumiałam jego postępowanie. Po prostu się bał.
- Mai, on właśnie dlatego nie chciał, żebyśmy byli razem. Nie chciał stracić swojej siostry i na nowo przeżywać to samo. Poniekąd dlatego mnie tak nienawidzi, ale kiedyś będzie dobrze - powiedział.

- A co z tym układem? - dopytałam, niewiele rozumiejąc co ma się ta historyjka do tego.
- Otóż, myśleliśmy, że ten drań był martwy. Myliliśmy się. Okazało się, że żyję i zbiera na nowo ludzi do swoich szeregów. Obiecałem mu, że się go pozbędę w zamian, za to, że on nie będzie się między nas wciskał - dojaśnił.
- Aha... Schon, ja cię proszę... Nie. Ja cię błagam, ty bądź ostrożny. Nie chcę cię stracić - powiedziałam, jeszcze bardziej się w niego wtulając.

1 komentarz:

  1. Rozdział świetny ;D
    nie wiedziałam,że Felix miał taką przeszłość...teraz już wszystko rozumiem...myślałam, że oni się nie lubią bo są w innych gangach, a tu taki zaonk ;p;p
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :))
    Pozdrawiam cieplutko
    Alice

    OdpowiedzUsuń