czwartek, 28 marca 2013

10, Bunt

Hah! Udało się dzisiaj go szybciutko napisać ;) Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;) Zachęcam również do pisania komentarzy, chciałabym wiedzieć co zmienić, czy Wam się podoba, itd...
Miłego ;)

Rozdział dziesiąty

BUNT


Siedzieliśmy w milczeniu, wtuleni w siebie, pogrążeni we własnych myślach.
- Mai, co masz zamiar zrobić? - zapytał, nagle przerywając ciszę.
- A co ma być? - odparłam, nie wiele rozumiejąc.
- No co ze szkołą? Chcesz tam mieszkać? Jaki masz plan? - spytał. Spojrzałam w przenikliwe oczy blondyna. Uśmiechnęłam się.
- Nie myślałam nad tym. Muszę iść do szkoły, to pewne. Natomiast nie mam pojęcia, gdzie będę mieszkać. Nie chcę wracać do Nowego Jorku, ani tym bardziej zostawać w tej zapadłej dziurze - wyznałam.
- Może Miami? Zawsze jest tam ciepło - zaproponował.
- Czemu nie - powiedziałam bez entuzjazmu.
- Coś nie tak? - Delikatnie przyłożył swą chłodną dłoń, do mego rozgrzanego policzka.
- Jest okej - mruknęłam, po czym zakręciło mi się lekko w głowie.
- Na pewno? - dopytał uważnie mnie obserwując.
- Tak - powiedziałam ze słabym uśmiechem. Wiedziałam, że nie wyglądało to zbyt realnie, ale miałam nadzieję, że to przejdzie.
- W porządku - odezwał się po chwili. Jednak przeszło. Uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka.
- Hm, a może zamieszkamy razem? - rzucił, niby to od niechcenia.
- Co? - Myślałam, że się przesłyszałam. Czy on chciał ze mną dzielić mieszkanie?
- No, dobrze słyszałaś - zaśmiał się.
- O - okej - odparłam. Blondyn zaczął namiętnie mnie całować. Niestety, po raz kolejny w tym szpitalu, ktoś przerywa nasze pieszczoty. Westchnęłam i spojrzałam w stronę drzwi. Stali w nich moi rodzice.
- Coś ty dziecko narobiła?! - wydarł się ojciec. Nic nie odpowiedziałam. On i tak by nie zrozumiał, nie chciałam, by rodzice wiedzieli co się dzieje w moim życiu.
- Nie chcę was tu widzieć - powiedziałam cicho - Wyjdźcie - dodałam głośniej. W oczach matki zagościły łzy. Nie chciałam ich. Nie teraz, gdy zaczęło mi się układać. Oni znowu, by coś wymyślili, coś do czego nie miałabym zamiaru się dostosowywać.
- Gówniaro!... - zaczął ojciec, ale Shon mu przerwał.
- Mai, powiedziała wyraźnie, że nie chce państwa widzieć - warknął blondyn, a z jego oczu biły chłód i złość. Po policzkach matki spłynęło kilka łez, po czym wyszła z sali.
- Widzisz co narobiłaś?! To wszystko twoja wina! Żałuję, że się urodziłaś! - wykrzyczał ojciec, patrząc mi prosto w oczy. Jego słowa troszkę zabolały. Wiedziałam, że nigdy mnie nie chciał, zawsze był tylko Felix.
- To było się pchać z matką do łóżka! Nie masz córki! - wykrzyczałam i rzucił w niego poduszką. Tylko to miałam pod ręką. Ojciec nabluźnił na mnie, po czym wyszedł.
- Przepraszam, że byłeś tego świadkiem - skierowałam swe słowa do blondyna.
- W porządku? - zapytał i mnie objął.
- Tak - wymusiłam uśmiech - Zawsze tak było, a ostatnimi czasy zdałam sobie sprawę, że nie chcę takiej rodziny - powiedziałam smutno.
- Rozumiem. Zaraz wrócę - pocałował mnie w czoło i wyszedł z sali. Łzy spłynęły po moich bladoróżowych policzkach. Było mi przykro z tego powodu. Żaden normalny rodzic, nie mówi swojemu dziecku, że wolałby, żeby go nie było. To boli, mimo wszystko. Nienawidziłam tego człowieka. Byłam z siebie zadowolona, że postawiłam sprawę jasno. Zostało tylko jedno "ale"... Nie miałam już rodziny. Od teraz musiałam radzić sobie sama. I tak też postanowiłam. Mam Shon'a, pocieszałam się tym w myśli.
Chłopak  wrócił z uśmiechem na twarzy. Nigdy go nie widziałam w takim stanie.
- Aż się boję spytać - uśmiechnęłam się, a chłopak parsknął śmiechem.
- Ubieraj się - powiedział i rzucił na łóżko czarne szorty i białą bokserkę. Bez słowa wzięłam ubrania i poszłam do łazienki, po chwili stałam przed nim ubrana.
- Co teraz? - zapytałam.
- Idziemy na spacer - odpowiedział i złapał mnie za rękę, po czym wyciągnął ze szpitala.
- Dokąd? - dopytywałam cały czas, ale chłopak zbywał mnie mówiąc, że to tajemnica. W końcu odpuściłam. Shon zabrał mnie do parku, słońce grzało nasze ciała, a wiatr lekko rozwiewał włosy. Pogoda była fantastyczna. Usiedliśmy na ławce, zamknęłam na chwilę oczy i wystawiłam twarz na słońce. Nagle coś zasłoniło mi źródło przyjemnego ciepła. Mruknęłam i z niechęcią otworzyłam oczy. Nade mną stał nie kto inny jak brunet.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Dowiedziałem się o kłótni i domyślam się, że chciałabyś pogadać ze mną - odparł spokojnie i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na Shon'a, kiwnął głową.
- Niespodzianka - szepnął mi na ucho - Tylko nie zabieraj mi jej na długo - uśmiechnął się do Felix'a.
- Spoko - powiedział. Pociągnął mnie w stronę parku.
- Mam nadzieję, że nie jesteś już na mnie zły - mruknęłam.
- Możemy uznać, ze już mi przeszło.  Co masz zamiar zrobić? - spytał.
- Wyprowadzić się do Miami, może - powiedziałam. Spojrzałam na ludzi w parku. Niektórzy siedzieli na ławkach ciesząc się słońcem, inni schowani w cieniu zielonej korony drzewa. Wyglądali na szczęśliwych. W takich sytuacjach, po nieudanej próbie człowiek przeżywa wielkie rozjaśnienie niektórych spraw. Myśl, że można była stracić, coś tak cennego jak życie, jest okropna. Łzy zawitały w moich oczach.
- Co jest? - zapytał brunet.
- Właśnie zdałam sobie sprawę, jak głupia byłam - powiedziałam spoglądając na zabandażowaną rękę.
- Czyli, już nigdy tego nie zrobisz, prawda?
- Prawda - uśmiechnęłam się i przytuliłam do brata.


OCZAMI SHON'A



Odpaliłem papierosa i głęboko zaciągając się dymem spojrzałem w niebo. Moje przemyślenia zostały przerwane sygnałem połączenia.  Zabluźniłem pod nosem i odebrałem.
- Czego?! - warknąłem do słuchawki.
- Jak to czego? Idź na Dregenstron Street, tam się spotkamy. Na rogu - usłyszałem w odpowiedzi.
- Dobra, czekaj tam na mnie - mruknąłem.



3 komentarze:

  1. Mam już pewne podejrzenia co też może się stać dalej. Jestem ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie Shon'a z ''tajemniczym informatorem'' Życzę dużo weny i czekam na następny rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Kompletnie nie mój klimat, ale co do słownictwa to jestem zdecydowanie na tak. Trochę rażąca jest czcionka bo źle się przez nią czyta..

    zapraszam do siebie :)
    www.krzyk-dloni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę bardzo dobrze piszesz! :))
    Żal mi rodziców Mai -,- w każdym bądź razie ojca, bo matka wydaje się w porządku :)
    Rozdział romantyczny i bardzo mi się spodobała ta scenka z Felixem <3
    Jestem ciekawa po co idzie Shon i co z tego wyniknie o.O
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Alice

    PS. mam nowy rozdział ;]

    OdpowiedzUsuń